„Kiedy kończę książkę z niedosytem, wiem, że to dobra książka. Taka, o której myślę, która zapada na dłużej w pamięć. A najciekawsze są takie odkrycia jak to z Lidiją Dimkovską, zupełnie mi nieznaną pisarką macedońską” – rekomenduje książkę Wacław Holewiński na portalu Pisarze.pl
„Gdzie jest punkt zaczepienia w tej powieści? Co w niej przyciąga? Ładnie opowiedziana historia starszej? A może to, jak ją widzi kilkadziesiąt lat młodsza wnuczka? A może punkt ciężkości leży w emigracji, miłości, wrastaniu w inny świat, inną kulturę, obyczajowość?
Babcia pod koniec życia ma Alzheimera. Traci pamięć. Wciąż jest młoda (może to dobra strona tej strasznej choroby?). To ona, a nie wnuczka ma dwadzieścia jeden lat. Wszyscy są dla niej „faszystami”. Więc jednak doświadczenie wojny, trauma, którą nosi przez całe dorosłe życie?
Nie, nie chciałem czytać tej książki przez pryzmat historii. Tej przez duże H. Na nią, z reguły, mamy niewielki wpływ. I nie ma prostych reguł. Dobro, nienawiść, zbrodnia, miłość, emigracja, cały splot okoliczności, który tworzy na nowo człowieka, czyni go kim innym. Bo gdyby nie piękne, wielkie oczy dziadka…
Dimkovska znalazła klucz do emocji. To w tej książce jest najpiękniejsze. Nie ma w niej fajerwerków, to czysta, pięknym językiem opowiedziana historia prostych ludzi. I wielopokoleniowej miłości. Także poprzez język. Ten pierwszy, dany nam od Boga, matki, czasami babci”.
Brak komentarzy
Możliwość komentowania jest wyłączona.