“Anatomia zła”

Na blogu Bookiecik wspaniała recenzja o książce “Budzenie drzew” Joanny Domańskiej: “Stylistycznie oszczędny, gęsty emocjonalnie – debiut prozatorski, który nie tylko imponuje plastycznością kreślonych obrazów, ale głęboko zapada w pamięć swoją naturalistyczną dosadnością”. “Próbująca odtworzyć rzeczywistość bohaterka niejednokrotnie bazuje na niepewnych, wynikających z podglądactwa obrazach. Mała ojczyzna, którą próbuje zgłębić niejednokrotnie wyłania się z mętnych, podejrzanych przez dziurkę od klucza wizji. Wzbogacają je chaotyczne i nagłe wspomnienia. Ta zawoalowana niepewność, wszelkie luki pamięci oraz dystans, z jakim są kreślone powodują, iż fantazję tę odbiera się w kategorii niezwykłego, sennego majaku. Jego bezpardonowy, nieco makabryczny obraz jest wstrząsający, a jego jedyną wadą jest brak równoważących go, dobrych emocji. Te pozostają niewypowiedziane, wiszą w ciszy, dodatkowo jeszcze dystansując bohaterki od historii, którą kreślą”. Polecamy przeczytać całą recenzję: http://bookiecik.pl/anatomia-zla-budzenie-drzew-joanna-domanska/?fbclid=IwAR1krsyjQt87yJm71x8ZuqpCaTXBW2Sf7C8iSseEesHIBj9i1eaDHvcjBLc  

Zaskakujący debiut

Na blogu Koczowniczka o książkach ukazała się recenzja “Budzenie drzew” Joanny Domańskiej: “Muszę przyznać, że poczułam się zaskoczona wysoką jakością tej książki. To debiut, tymczasem autorka ma już własny styl pisania i sprawnie posługuje się językiem. Nie podaje czytelnikowi niczego na tacy, pisze w sposób oszczędny i pozornie beznamiętny. Bohaterka nie skarży się, jednak czytelnik bez trudu się domyśli, jak bardzo cierpiała w dzieciństwie, wrażliwa, nieślubna i na domiar złego porzucona przez matkę. Wieś została pokazana z dużym znawstwem, ale bez sentymentu, naturalistycznie”. Cała recenzja dostępna jest tutaj: http://koczowniczkablog.blogspot.com/2021/04/budzenie-drzew-joanna-domanska.html

Jak w prawdziwym filmie – “W kinie panoramicznym” Juraja Kováčika

Słowacystka recenzuje “W kinie panoramicznym”: “jak na kino przystało, mamy cały wachlarz gatunków. Więc każdy znajdzie coś dla siebie. Autor przedstawia nam 11 opowiadań – filmów, które mimo że są inne, to w tej swojej odmienności w pewien sposób się łączą. Czasem jest to przez wspomnienie, osoby czy miejsca z innego opowiadania, czasem przez element pojawiający się w opowiadaniu jak np. książka, która występuje w niemal każdym opowiadaniu. Pomimo tematycznej panoramy w wielu przypadkach możemy spotkać się również z różnymi odcieniami rozczarowania życiem. Tytuł czytelnikowi jedynie nieznacznie sugeruje, o czym będzie dane opowiadanie. W większości przypadków o prawdziwym temacie opowiadania dowiadujemy się dopiero po kilkunastu lub nawet po kilkudziesięciu zdaniach. Tak jak to bywa w filmie, każde opowiadanie rozwija się stopniowo, wprowadzając, a właściwie to wciągając, odbiorcę do fabuły”. Cała recenzja dostępna jest na stronie: https://www.slowacystka.pl/2021/03/w-kinie-panoramicznym-recenzja.html

“Książki. Magazyn do czytania” o “Szajce”

W najnowszym numerze “Książki. Magazyn do czytania” ukazała się recenzja “Szajki”. Jak pisze Piotr Sajewicz: “Grendel nie ma złudzeń co do postaw prowincjonalnej społeczności, ale unika moralizatorstwa. Jego bohaterowie są skazani na dziejącą się im historię, ale pisarza interesuje przede wszystkim ich sytuacja egzystencjalna, nie naiwna historiozofia. Jak bardzo autentycznie i przejmująco wypada ta opowieść, można sprawdzić, ustawiając maleńką „Szajkę” obok osadzonej w tej samej epoce wielkiej ‘Pokory’ Twardocha. Przy egzystencjalnej refleksji Grendela historyzm śląskiego pisarza wygląda jak zabawa w grupę rekonstrukcyjną z wykorzystaniem pożyczonych z teatru kostiumów”

Istny panoptykon

“Śmiałam się podczas czytania… w głos. Lubię dobre porównania, lubię absurdalność, surrealizm i lubię takie poczucie humoru, które to z kolei przywiodło mi na myśl „Wtedy w Loszoncu” Petera Balki, nawet miejsce akcji – słowacko-węgierskie pogranicze – się zgadza, a i w samym tekście pojawia się Łuczeniec, czyli Loszonc. Wiele cech wspólnych ma „Szajka” również z „Rivers of Babylon” Petera Pištanka. To te same pragnienia, te same motywacje napędzają bohaterów” – czytamy na blogu Pod lasem opowieści. “W ‘Szajce’ widać jak lata płyną, a ludzie płyną z prądem. Przemija tylko czas. Postęp technologiczny odbywa się w obojętności na wielkie ideały, których definicję modyfikuje potrzeba. Z reguły… potrzeba wygody” – pisze autorka recenzji. Cały tekst dostępny jest tutaj: https://www.podlasemczytane.pl/2020/12/szajka-lajos-grendel.html

Kwaśne wino i leczo z puszki, czyli “Szajka” Lajosa Grendela

Na blogu Literatura sautée pojawiła się recenzja powieści Lajo­sa Gren­de­la. “Szaj­ka to oczy­wi­ście pro­za dobra, sty­lo­wo napi­sa­na, z obo­wiąz­ko­wą mie­sza­ni­ną nostal­gii za świa­tem minio­nym oraz prze­stro­gą przed tym, co nazna­czy­ło wiek XX. Są sen­ne ulicz­ki, bez­sens środ­ko­wo­eu­ro­pej­skiej drzem­ki, kasz­tan, na któ­rym kie­dyś wisie­li strza­ło­krzy­żow­cy, kwa­śne wino, nie­uda­ne miło­sne przy­go­dy i ostat­nia pusz­ka byle jakie­go leczo w lodów­ce na pokrze­pie­nie po łóż­ko­wym wysił­ku. To leczo jest wymow­nym, bo powta­rza­nym w posło­wiu i na blur­bie sym­bo­lem — brzyd­ka i nud­na dziew­czy­na mówi boha­te­ro­wi, że od wol­no­ści lep­sze jest ciup­cia­nie, no i leczo. To dużo tłu­ma­czy. Tak jak Bern­hard obja­wiał swo­im roda­kom, że w każ­dej sta­rej sza­fie w Austrii sie­dzi jakiś nazi­sta, tak Gren­del mówi, że ruiny c.k. potę­gi po dwóch woj­nach świa­to­wych zamiesz­ki­wa­li tyl­ko ludzie pośled­ni. Szu­je, dwu­li­cow­cy, szu­le­rzy, zwy­kli kłam­cy, a przede wszyst­kim ludzie bez wła­ści­wo­ści. Nud­ni face­ci i sza­re dziew­czy­ny, jedzą­cy to swo­je leczo z pusz­ki i piją­cy kwa­śne wino”. Cała recenzja do przeczytania na stronie: http://www.literaturasautee.pl  

O “Szajce” w Polskim Radiu

W audycji “Czytelnia” Piotr Kofta i Iwona Rusek omawiają książki dwóch autorów z Węgier: Lajosa Grendela (“Szajka”) oraz Dezső Kosztolániego (“Złoty latawiec”). https://www.polskieradio.pl/…/2647364,Szajka-i-Zloty… “Dla mnie ‘Szajka’ to historia o przetrwaniu, o tym, w jakim sposób przetrwać w tak wariackim miejscu jak pogranicze węgiersko-słowackie” – mówił Piotr Kofta. “Książka jest pełna kapitalnych cytatów”.

Nowa recenzja “Szajki”

Na blogu “Magda siedzi między książkami: recenzja “Szajki”: To opowieść o małym miasteczku słowacko-węgierskiego pogranicza i to ono samo w sobie jest jego głównym bohaterem. Genialne rozłożenie akcentów i prowadzenie odbiorcy po meandrach egoizmu, braku heroizmu i pewnej koniecznej do przetrwania błahości jednym czytelnikom może się spodobać, a innych nużyć. To nie jest opowieść wartkiej akcji, tylko historia tła, na którym mogłaby toczyć się jakaś akcja. Jeden z wymienianych na kartach tej książki uczestnik wydarzeń opisany jest w ten sposób: “Jeśli więc wcześniej mówiłem, że (…) zawsze jedną nogą stał po stronie postępu społecznego, to muszę dodać, że gdyby urodził się z sześcioma nogami, każdą z nich stałby gdzie indziej” (s. 54-55). Właśnie takie są postacie tworzące tę pełną błyskotliwych uwag książkę. Wypowiadają się na temat innych, oceniają, sami broniąc się przed jakimkolwiek społecznym zaangażowaniem. Zachowanie status quo własnego podwórka jest najważniejsze w kontekście burzliwych przemian pogranicza. Cała recenzja dostępna na stronie: https://magdalenamisztela.blogspot.com/2020/12/jak-dopasowac-sie-do-pogranicza-lajos.html

“Piękna i delikatna powieść”
Recenzje / 0

Czytajodlewej.wordpress.com recenzuje “Wzgórze”: “To piękna i taka delikatna powieść. Myślę, że będę do niej często wracać, bo jest tu kilka takich myśli, które są mi bardzo bliskie i których nie zacytuję już, by zostawić je dla siebie. Realistyczny klimat małego, chorwackiego miasteczka-portu, smak rakiji, którą pije mężczyzna m.in. z Tomo, wypiekanie chlebów i przyjaźń z dziwnym osłem, to wszystko jest naprawdę cudne. I mądre” ♥ Recenzja dostępna jest tutaj: https://czytajodlewej.wordpress.com/…/wzgorze-ivica-prten…/…

SZPIEG W KSIĘGARNI: “Wzgórze” Ivica Prtenjača
Recenzje / 0

ŻYCIE I PASJE pięknie o “Wzgórzu”: “Zmęczony ludźmi i pracą (kolejno w księgarni, wydawnictwie, muzeum), ogarnięty marazmem, pragnący ‘zmęczenia ciała, pustki w umyśle i spokoju w sercu” bohater opuszcza Zagrzeb i podejmuje nietypową pracę na dalmackiej wyspie”. (…) Nie da się po tej prozie prześlizgnąć okiem, trzeba się w nią wczytać, ‘wmyślić’, niejednokrotnie wracając do wybranych fragmentów. Autorowi udało się zamknąć w powieści wiele uczuć, barw i smaków. Nie da się ich wszystkich wydobyć w trakcie jednej lektury i choć pobytu na tytułowym wzgórzu nie da się powtórzyć, to książkę jak najbardziej warto przeczytać ponownie”