Na portalu Pisarze.pl można przeczytać opinię znakomitego pisarza Wacława Holewińskiego o książce „Sekrety antykwariusza”: „Marzenie. To słowo pewnie będzie się cisnąć na usta każdego 'pożeracza’ książek. Bo czyż nie jest marzeniem książkowych 'wariatów’ mieć do nich nieograniczony dostęp? Stały, o każdej porze dnia i nocy. Do tych tysięcy przeczytanych i nieprzeczytanych tomów. Stanisław Karolewski bez wątpienia jest takim 'wariatem’. Osiemnaście lat temu zaryzykował, otworzył we Wrocławiu antykwariat Szarlatan. Ma tam nie tylko książki, także porcelanę, meble, winylowe płyty, drewniane sowy, stare przedmioty. Tysiące (…). Czyta się tę książkę, nie, to złe słowo, pochłania. Mnie 255 stron wyrwało z kalendarza półtora dnia (szczęśliwie głównie w podróży na wieczór autorski). Ale przecież sięgną po nią pasjonaci (to ten target). Ilu z nas, czytelników „Sekretów antykwariusza”, zdecyduje się konkurować z Karolewskim? Pewnie nikt. Do tego trzeba twardej ręki, umiejętności odrzucania, panowania nad namiętnościami. Trudna sztuka…” Pełny tekst recenzji 👉🏻https://pisarze.pl/2024/06/11/waclaw-holewinski-mebluje-glowe-ksiazkami-288/
W najnowszych „Wysokich Obcasach” (wydanie z 11 maja) Paulina Reiter recenzuje „Niewidzialną kobietę” Slavenka Drakulic w przekładzie Siniša Kasumović. „To książka, która czyta się z zaciśniętym gardłem, że łzami w oczach. (…) Drakulić weszła w przestrzeń starości i śmierci i zanotowała wszystko, nie oszczędzając nam ani trochę bólu. Potrzeba ogromnej odwagi, by się tak nie oszukiwać. Potrzeba wybitnego pióra, by to tak zapisać. To mocna literatura, wybitna pisarka”
Na blogu Czytaj od lewej ukazała się recenzja „Unterstadt” Ivany Šojat: Tytułowy „Unterstadt” to z niemieckiego Dolne Miasto, część chorwackiego miasta Osijek, do którego przyjeżdża pewnego dnia Katarina. To jej rodzinne miasto, z którego dawno temu wyjechała. Wraca, bo otrzymała list od starej Frau Józefiny (przyjaciółki domu), w którym ta pisze, że matka Katariny jest umierająca. W czasie, który Katarina spędza w pociągu, jej matka Marija faktycznie umiera. Kobieta już na miejscu ma tylko Frau Jozefinę, z którą może porozmawiać, spróbować zająć się rodzinnym domem. I tu zaczynamy poznawać historię całej rodziny. Bardzo skomplikowaną i trudną historię, pełną ukrytych tajemnic, niewypowiedzianych słów, tragedii i trudu życia podczas wojny. Perspektywy czasowe się przeplatają, dlatego czasem było mi się ciężko połapać w imionach i wątkach. Jednak uważam, że to bardzo dobra powieść, bardzo ciekawie napisana, zaznaczyłam w niej wiele fragmentów, bo raz, że piękny język, dwa, że mądre, wzruszające metafory. Link do recenzji: https://czytajodlewej.wordpress.com/2024/03/17/unterstadt-ivana-sojat/
Wanda Rajska na Sztukater.pl napisała o „Niewidzialnej kobiecie”: Ta niepozorna, spokojna okładka kryje w sobie równie, choć może tylko pozornie spokojną, a przy tym zupełnie wyjątkową treść! Warto zerknąć, zapamiętać i sięgnąć po tę książkę, jeśli będziecie mieli taką możliwość! Jej autorka – chorwacka pisarka, dziennikarka i eseistka Slavenka Drakulić, podjęła temat z jednaj strony dotyczący każdego z nas, a z drugiej – temat wyjątkowo pomijany i uparcie wypierany ze świadomości. I choć w tytule pojawia się kobieta, powieść bez wątpienia odnosi się również do mężczyzn. Drakulić bowiem pisze o starości. Pisze szczerze, otwarcie i prostolinijnie o tym, co trudne, w najwyższym stopniu emocjonalne i intymne. Nie bawi się w czułe słówka, tym bardziej ta najprostsza z możliwych i jakże oczywista historia uderza celnie w serce! To literacka perełka – to trzeba zdecydowanie podkreślić! Od razu więc zacznę od tego, że z całego serca polecam tę książkę wszystkim, choć w minimalnym stopniu refleksyjnym kobietom, ale też mężczyznom niebojącym się emocji i wzruszeń. Jeśli zdarzyło Ci się już kiedyś szybkie zerknięcie w lustro i nagły przestrach – kim jest ta starsza pani czy starszy pan? – to książka ta jest wybitnie dla Ciebie. A może patrzysz na swoją niegdyś piękną i…
„Powieść Šojat w przewrotny sposób traktuje życie i śmierć. Główna bohaterka powraca do domu i dowiaduje się o tym, że jej matka umarła. Złe wieści przekazuje Frau Jozefina, kobieta, która towarzyszyła życiu rodziny i jak się okazuje zna liczne jej tajemnice. Śmierć matki staje się pretekstem do powrotu do przeszłości i do przewartościowania tego wszystkiego, co utrwaliła i zarazem zniekształciła pamięć. Pretekstem do pytań i w pewnym sensie do wymuszania odpowiedzi są stare fotografie. To z nich da się wyczytać wiele historii sprzed lat” – pisze prof. Bernadetta Darska na swoim blogu. „Autorka znakomicie łączy z jednej strony napięcie towarzyszące relacjom rodzinnym oraz różnym tajemnicom związanym z nienawiścią, cierpieniem i rozczarowaniem z tragicznymi uwikłaniami wojennymi, kwestią przynależności narodowej, antysemityzmu i różnie postrzeganej niemieckości” – czytamy. Jak wskazuje Bernadetta Darska, „powieść to także intrygujący portret Osijeku, miejscowości, która staje się jeszcze jednym i bardzo ważnym bohaterem. Przywołanie konkretnych miejsc łączy się z konkretnymi fragmentami biografii. Choć nie ma już ludzi, niekiedy świadkiem istnienia pozostają właśnie punkty na mapie. To one znaczą prywatną, a zarazem publiczną historię ludzi i miasta. Bardzo dobre”.
Na portalu Sztukater.pl ukazała się wnikliwa recenzja „Wyspy Ø” Petera Balko w przekładzie Miłosza Waligórskiego. „To chyba moje największe zaskoczenie, jeśli nie odkrycie, literackiego 2022 roku” – czytamy w tekście podpisanym przez MASŁO. „Wyspa Ø” jest „czystym panoptikum rozrywki i humoru, myśli filozoficznych i niebagatelnych, poezji wielkiej i ścisłej prozy, gdzie wyobraźnia jest zakazana, a jednocześnie staje się ona prawdą i wybawieniem. Kompulsywne poszukiwanie tytułowej wyspy, staje się przekleństwem i ratunkiem, tak samo jak tworzenie i praca nad dziełem – jak pisanie i praca nad tekstem. 'Wyspa’ jest zatem opowieścią o literaturze, o prawdziwej miłości do niej. O miłości wyjątkowej, niełatwej i wydaje się równie skomplikowanej jak uczucie do drugiego człowieka. Wreszcie, jak sądzę, o najtrudniejszej z miłości – miłości ojcowskiej”. Autor recenzji docenił także kunszt autora przekładu: Osobne ukłony ( i to jak najgłębsze) należą się tłumaczowi książki – Miłoszowi Waligórskiemu. Dzięki niemu dostajemy takie smaczki jak „Elizę Orieškovą” i „Jiřiego Pilcha”, „księgarnię Empička”, zdania: „będzie jeszcze błagał o rolę paproci w Kawie czy herbacie” i moje ulubione: „Natenčas Vojský, lat 46; słynny waltornista (…), gatunek: poemat dygresyjny; autor: Adam. M. Sloboda”. Brawa! Cała recenzja: https://sztukater.pl/ksiazki/item/39859-ostrov.html [buybox-widget category=”book” ean=”9788396309556″/]
Na blogu krytycznoliterackim Jarosława Czechowicza Krytycznym okiem ukazała się wnikliwa recenzja „Wyspy Ø” Petera Balko. Jak czytamy, „Wyspa Ø” to „historia dwóch pisarzy. Ojca odgrywającego tutaj rolę artystycznego demiurga oraz syna będącego jego cieniem, borykającego się z niemocą twórczą po wydaniu debiutanckiej książki. Balko symbolicznie prezentuje tych dwóch mężczyzn jako tezę i antytezę tworzenia. W tym znaczeniu „Wyspa Ø” jest powieścią autotematyczną i pełnym literackich oraz filozoficznych odniesień metatekstem, którego żywiołem jest ironia – często zgryźliwa, czasami ocierająca się o bolesny sarkazm”. Recenzent docenił również pracę tłumacza: „Tłumacz bardzo intensywnie pracuje tu z tekstem oryginału. Szuka sposobu opowiadania jak zapewne sam autor. Widać ten związek również w posłowiu Miłosza Waligórskiego, które intelektualizuje przesłania tej powieści, a wszystko świadczy o tym, że mamy przed sobą książkę naprawdę niezwykłą. Ekscentryczną, trochę prowokacyjną, przemyślanie proponującą interakcje tekstowe, bawiącą się kilkoma konwencjami i w gruncie rzeczy dość gorzką, bo w tym wszystkim Peter Balko opowiada o twórcy jako samotniku gotowym uwierzyć w to, że jego wyobcowanie to zawsze gloryfikujący go element, a nie coś, co może frustrować oraz niszczyć. Warto zwrócić uwagę, kto i w jaki sposób ponosi tutaj spektakularne ofiary. Ta powieść pokaże, że w żadnym stopniu pisarz nie jest sam w tym,…
W serwisie Portal Księgarski ukazała się recenzja „Pokolenia dżinsów”. Jak czytamy, „Szatański plan władz miał przestraszyć ewentualnych następców oraz podzielić gruzińskie społeczeństwo. O ile, to drugie się udało, to dążenia Gruzinów do wolności i niepodległości nie zastopowano. Strach, kłamstwo rozgrywane było zbyt często na oczach ich rodziców, oni w tym dojrzewali, zbyt szybko stając się dorosłymi. Myślenie o wolności towarzyszy ludziom młodym, wykształconym, poszukującym przestrzeni do realizacji siebie i swoich aspiracji”. Cała recenzja: https://ksiazka.net.pl/recenzja/pokolenie-dzinsow
„Do tej pory postrzegano Gruzję przez pryzmat egzotycznego kraju, pięknych widoków, wspaniałych wakacji, życzliwych, lecz stanowczych ludzi z zasadami… Dato Turaszwili przedstawił nam Gruzję z innej perspektywy. Z perspektywy przejmującej walki o normalne życie, próby ucieczki jedynym możliwym sposobem, zwalczania młodego oportunizmu wobec narzuconej doktrynie. Książka szokująca, smutna i mocna, ale jednocześnie wspaniale napisana, Dato Turaszwili to prawdopodobnie najlepszy gruziński bard. Z pewnością ogromną wartość ma też tłumaczenie Justyny Jakubowskiej. Cóż, sprawdzić tego nie możemy, bo nie znamy gruzińskiego i nie jesteśmy w stanie porównać polskiej edycji z oryginalną, ale tę książkę czyta się na jednym wdechu, więc ufamy, że przekład jest rzetelny. Wspaniała powieść oparta na mniej wspaniałych wydarzeniach, choć przez chwilę wydawało się, że historia mogłaby potoczyć się inaczej. Tak się jednak nie stało” – czytamy na blogu Hultaj Literacki. Cała recenzja dostępna jest >>>tutaj
„W krótkich rozdziałach poznajemy poszczególne osoby, które wzięły udział w porwaniu samolotu. Są to młodzi studenci, których jedynym celem w życiu jest po prostu godnie żyć, kochać i być szczęśliwym. Wszyscy należą do tytułowego pokolenia dżinsów, za które daliby się pokroić, ale też, które mogliby oddać najlepszemu przyjacielowi, a już na pewno są zdecydowani w nich umrzeć. Cudowna jest też tutaj rodząca się miłość pomiędzy dwójką bohaterów, delikatna, ulotna, jeszcze niczym nie zbrukana, dopiero co tworząca się z chwil pomiędzy wschodem a zachodem słońca, a potem trwająca pomiędzy jednym, a drugim skrycie wyrytym napisem na ścianie w sali przesłuchań. To smutna książka, tragiczna ale zarazem bardzo nostalgiczna i romantyczna. Jak wiele jest państw, w których marzenia o wolności są nadal tylko niemymi myślami lub też, w których reżim dochodzi do władzy po trupach, byle tylko do własnego celu” Cała recenzja do przeczytania na blogu>>>