Świetnie, że możemy przeczytać ten przekład. Bardzo interesująca powieść, przede wszystkim ze względu na formę. Dato Turaszwili decyduje się na konwencję paradokumentalną i idące za nią skondensowanie treści. Opisuje konkretny fragment historii, wykorzystując fakty oraz legendy i mity, które stworzono zaraz po nim i po upływie jakiegoś czasu. Dzięki temu „Pokolenie dżinsów” – choć nie odpowiada może na potrzeby wyobraźni jako klasyczna powieść – bardzo dobrze się prezentuje, meandrując między rzeczywistymi zdarzeniami a wymysłami ludzi na ich temat. Cała recenzja do przeczytania >>>tutaj
„Joanna Domańska wchodzi na rynek wydawniczy z przytupem i przy widocznej inspiracji wczesną prozą Olgi Tokarczuk, proponuje coś świeżego. Budzenie drzew jest opowieścią o człowieku zakorzenionym w naturze i odtwarzającym historię, która została dla niego napisana” – czytamy na blogu Magda między książkami. Autorka recenzji przyrównuje powieść do książki Dom dzienny, dom nocny Olgi Tokarczuk Rdzy Jakuba Małeckiego. Cała recenzja dostępna jest tutaj
Na blogu Bookiecik wspaniała recenzja o książce „Budzenie drzew” Joanny Domańskiej: „Stylistycznie oszczędny, gęsty emocjonalnie – debiut prozatorski, który nie tylko imponuje plastycznością kreślonych obrazów, ale głęboko zapada w pamięć swoją naturalistyczną dosadnością”. „Próbująca odtworzyć rzeczywistość bohaterka niejednokrotnie bazuje na niepewnych, wynikających z podglądactwa obrazach. Mała ojczyzna, którą próbuje zgłębić niejednokrotnie wyłania się z mętnych, podejrzanych przez dziurkę od klucza wizji. Wzbogacają je chaotyczne i nagłe wspomnienia. Ta zawoalowana niepewność, wszelkie luki pamięci oraz dystans, z jakim są kreślone powodują, iż fantazję tę odbiera się w kategorii niezwykłego, sennego majaku. Jego bezpardonowy, nieco makabryczny obraz jest wstrząsający, a jego jedyną wadą jest brak równoważących go, dobrych emocji. Te pozostają niewypowiedziane, wiszą w ciszy, dodatkowo jeszcze dystansując bohaterki od historii, którą kreślą”. Polecamy przeczytać całą recenzję: http://bookiecik.pl/anatomia-zla-budzenie-drzew-joanna-domanska/?fbclid=IwAR1krsyjQt87yJm71x8ZuqpCaTXBW2Sf7C8iSseEesHIBj9i1eaDHvcjBLc
Na blogu Koczowniczka o książkach ukazała się recenzja „Budzenie drzew” Joanny Domańskiej: „Muszę przyznać, że poczułam się zaskoczona wysoką jakością tej książki. To debiut, tymczasem autorka ma już własny styl pisania i sprawnie posługuje się językiem. Nie podaje czytelnikowi niczego na tacy, pisze w sposób oszczędny i pozornie beznamiętny. Bohaterka nie skarży się, jednak czytelnik bez trudu się domyśli, jak bardzo cierpiała w dzieciństwie, wrażliwa, nieślubna i na domiar złego porzucona przez matkę. Wieś została pokazana z dużym znawstwem, ale bez sentymentu, naturalistycznie”. Cała recenzja dostępna jest tutaj: http://koczowniczkablog.blogspot.com/2021/04/budzenie-drzew-joanna-domanska.html
Słowacystka recenzuje „W kinie panoramicznym”: „jak na kino przystało, mamy cały wachlarz gatunków. Więc każdy znajdzie coś dla siebie. Autor przedstawia nam 11 opowiadań – filmów, które mimo że są inne, to w tej swojej odmienności w pewien sposób się łączą. Czasem jest to przez wspomnienie, osoby czy miejsca z innego opowiadania, czasem przez element pojawiający się w opowiadaniu jak np. książka, która występuje w niemal każdym opowiadaniu. Pomimo tematycznej panoramy w wielu przypadkach możemy spotkać się również z różnymi odcieniami rozczarowania życiem. Tytuł czytelnikowi jedynie nieznacznie sugeruje, o czym będzie dane opowiadanie. W większości przypadków o prawdziwym temacie opowiadania dowiadujemy się dopiero po kilkunastu lub nawet po kilkudziesięciu zdaniach. Tak jak to bywa w filmie, każde opowiadanie rozwija się stopniowo, wprowadzając, a właściwie to wciągając, odbiorcę do fabuły”. Cała recenzja dostępna jest na stronie: https://www.slowacystka.pl/2021/03/w-kinie-panoramicznym-recenzja.html
W najnowszym numerze „Książki. Magazyn do czytania” ukazała się recenzja „Szajki”. Jak pisze Piotr Sajewicz: „Grendel nie ma złudzeń co do postaw prowincjonalnej społeczności, ale unika moralizatorstwa. Jego bohaterowie są skazani na dziejącą się im historię, ale pisarza interesuje przede wszystkim ich sytuacja egzystencjalna, nie naiwna historiozofia. Jak bardzo autentycznie i przejmująco wypada ta opowieść, można sprawdzić, ustawiając maleńką „Szajkę” obok osadzonej w tej samej epoce wielkiej 'Pokory’ Twardocha. Przy egzystencjalnej refleksji Grendela historyzm śląskiego pisarza wygląda jak zabawa w grupę rekonstrukcyjną z wykorzystaniem pożyczonych z teatru kostiumów”
„Śmiałam się podczas czytania… w głos. Lubię dobre porównania, lubię absurdalność, surrealizm i lubię takie poczucie humoru, które to z kolei przywiodło mi na myśl „Wtedy w Loszoncu” Petera Balki, nawet miejsce akcji – słowacko-węgierskie pogranicze – się zgadza, a i w samym tekście pojawia się Łuczeniec, czyli Loszonc. Wiele cech wspólnych ma „Szajka” również z „Rivers of Babylon” Petera Pištanka. To te same pragnienia, te same motywacje napędzają bohaterów” – czytamy na blogu Pod lasem opowieści. „W 'Szajce’ widać jak lata płyną, a ludzie płyną z prądem. Przemija tylko czas. Postęp technologiczny odbywa się w obojętności na wielkie ideały, których definicję modyfikuje potrzeba. Z reguły… potrzeba wygody” – pisze autorka recenzji. Cały tekst dostępny jest tutaj: https://www.podlasemczytane.pl/2020/12/szajka-lajos-grendel.html
Na blogu Literatura sautée pojawiła się recenzja powieści Lajosa Grendela. „Szajka to oczywiście proza dobra, stylowo napisana, z obowiązkową mieszaniną nostalgii za światem minionym oraz przestrogą przed tym, co naznaczyło wiek XX. Są senne uliczki, bezsens środkowoeuropejskiej drzemki, kasztan, na którym kiedyś wisieli strzałokrzyżowcy, kwaśne wino, nieudane miłosne przygody i ostatnia puszka byle jakiego leczo w lodówce na pokrzepienie po łóżkowym wysiłku. To leczo jest wymownym, bo powtarzanym w posłowiu i na blurbie symbolem — brzydka i nudna dziewczyna mówi bohaterowi, że od wolności lepsze jest ciupcianie, no i leczo. To dużo tłumaczy. Tak jak Bernhard objawiał swoim rodakom, że w każdej starej szafie w Austrii siedzi jakiś nazista, tak Grendel mówi, że ruiny c.k. potęgi po dwóch wojnach światowych zamieszkiwali tylko ludzie pośledni. Szuje, dwulicowcy, szulerzy, zwykli kłamcy, a przede wszystkim ludzie bez właściwości. Nudni faceci i szare dziewczyny, jedzący to swoje leczo z puszki i pijący kwaśne wino”. Cała recenzja do przeczytania na stronie: http://www.literaturasautee.pl
W audycji „Czytelnia” Piotr Kofta i Iwona Rusek omawiają książki dwóch autorów z Węgier: Lajosa Grendela („Szajka”) oraz Dezső Kosztolániego („Złoty latawiec”). https://www.polskieradio.pl/…/2647364,Szajka-i-Zloty… „Dla mnie 'Szajka’ to historia o przetrwaniu, o tym, w jakim sposób przetrwać w tak wariackim miejscu jak pogranicze węgiersko-słowackie” – mówił Piotr Kofta. „Książka jest pełna kapitalnych cytatów”.
Na blogu „Magda siedzi między książkami: recenzja „Szajki”: To opowieść o małym miasteczku słowacko-węgierskiego pogranicza i to ono samo w sobie jest jego głównym bohaterem. Genialne rozłożenie akcentów i prowadzenie odbiorcy po meandrach egoizmu, braku heroizmu i pewnej koniecznej do przetrwania błahości jednym czytelnikom może się spodobać, a innych nużyć. To nie jest opowieść wartkiej akcji, tylko historia tła, na którym mogłaby toczyć się jakaś akcja. Jeden z wymienianych na kartach tej książki uczestnik wydarzeń opisany jest w ten sposób: „Jeśli więc wcześniej mówiłem, że (…) zawsze jedną nogą stał po stronie postępu społecznego, to muszę dodać, że gdyby urodził się z sześcioma nogami, każdą z nich stałby gdzie indziej” (s. 54-55). Właśnie takie są postacie tworzące tę pełną błyskotliwych uwag książkę. Wypowiadają się na temat innych, oceniają, sami broniąc się przed jakimkolwiek społecznym zaangażowaniem. Zachowanie status quo własnego podwórka jest najważniejsze w kontekście burzliwych przemian pogranicza. Cała recenzja dostępna na stronie: https://magdalenamisztela.blogspot.com/2020/12/jak-dopasowac-sie-do-pogranicza-lajos.html