Na blogu Literatura sautée pojawiła się recenzja powieści Lajosa Grendela. “Szajka to oczywiście proza dobra, stylowo napisana, z obowiązkową mieszaniną nostalgii za światem minionym oraz przestrogą przed tym, co naznaczyło wiek XX. Są senne uliczki, bezsens środkowoeuropejskiej drzemki, kasztan, na którym kiedyś wisieli strzałokrzyżowcy, kwaśne wino, nieudane miłosne przygody i ostatnia puszka byle jakiego leczo w lodówce na pokrzepienie po łóżkowym wysiłku. To leczo jest wymownym, bo powtarzanym w posłowiu i na blurbie symbolem — brzydka i nudna dziewczyna mówi bohaterowi, że od wolności lepsze jest ciupcianie, no i leczo. To dużo tłumaczy. Tak jak Bernhard objawiał swoim rodakom, że w każdej starej szafie w Austrii siedzi jakiś nazista, tak Grendel mówi, że ruiny c.k. potęgi po dwóch wojnach światowych zamieszkiwali tylko ludzie pośledni. Szuje, dwulicowcy, szulerzy, zwykli kłamcy, a przede wszystkim ludzie bez właściwości. Nudni faceci i szare dziewczyny, jedzący to swoje leczo z puszki i pijący kwaśne wino”. Cała recenzja do przeczytania na stronie: http://www.literaturasautee.pl
W audycji “Czytelnia” Piotr Kofta i Iwona Rusek omawiają książki dwóch autorów z Węgier: Lajosa Grendela (“Szajka”) oraz Dezső Kosztolániego (“Złoty latawiec”). https://www.polskieradio.pl/…/2647364,Szajka-i-Zloty… “Dla mnie ‘Szajka’ to historia o przetrwaniu, o tym, w jakim sposób przetrwać w tak wariackim miejscu jak pogranicze węgiersko-słowackie” – mówił Piotr Kofta. “Książka jest pełna kapitalnych cytatów”.
Na blogu “Magda siedzi między książkami: recenzja “Szajki”: To opowieść o małym miasteczku słowacko-węgierskiego pogranicza i to ono samo w sobie jest jego głównym bohaterem. Genialne rozłożenie akcentów i prowadzenie odbiorcy po meandrach egoizmu, braku heroizmu i pewnej koniecznej do przetrwania błahości jednym czytelnikom może się spodobać, a innych nużyć. To nie jest opowieść wartkiej akcji, tylko historia tła, na którym mogłaby toczyć się jakaś akcja. Jeden z wymienianych na kartach tej książki uczestnik wydarzeń opisany jest w ten sposób: “Jeśli więc wcześniej mówiłem, że (…) zawsze jedną nogą stał po stronie postępu społecznego, to muszę dodać, że gdyby urodził się z sześcioma nogami, każdą z nich stałby gdzie indziej” (s. 54-55). Właśnie takie są postacie tworzące tę pełną błyskotliwych uwag książkę. Wypowiadają się na temat innych, oceniają, sami broniąc się przed jakimkolwiek społecznym zaangażowaniem. Zachowanie status quo własnego podwórka jest najważniejsze w kontekście burzliwych przemian pogranicza. Cała recenzja dostępna na stronie: https://magdalenamisztela.blogspot.com/2020/12/jak-dopasowac-sie-do-pogranicza-lajos.html
Czytajodlewej.wordpress.com recenzuje “Wzgórze”: “To piękna i taka delikatna powieść. Myślę, że będę do niej często wracać, bo jest tu kilka takich myśli, które są mi bardzo bliskie i których nie zacytuję już, by zostawić je dla siebie. Realistyczny klimat małego, chorwackiego miasteczka-portu, smak rakiji, którą pije mężczyzna m.in. z Tomo, wypiekanie chlebów i przyjaźń z dziwnym osłem, to wszystko jest naprawdę cudne. I mądre” ♥ Recenzja dostępna jest tutaj: https://czytajodlewej.wordpress.com/…/wzgorze-ivica-prten…/…
ŻYCIE I PASJE pięknie o “Wzgórzu”: “Zmęczony ludźmi i pracą (kolejno w księgarni, wydawnictwie, muzeum), ogarnięty marazmem, pragnący ‘zmęczenia ciała, pustki w umyśle i spokoju w sercu” bohater opuszcza Zagrzeb i podejmuje nietypową pracę na dalmackiej wyspie”. (…) Nie da się po tej prozie prześlizgnąć okiem, trzeba się w nią wczytać, ‘wmyślić’, niejednokrotnie wracając do wybranych fragmentów. Autorowi udało się zamknąć w powieści wiele uczuć, barw i smaków. Nie da się ich wszystkich wydobyć w trakcie jednej lektury i choć pobytu na tytułowym wzgórzu nie da się powtórzyć, to książkę jak najbardziej warto przeczytać ponownie”
Na blogu Legimi.com Mateusz Woliński pisze o “Wzgórzu”: “Przekornie to bardzo wakacyjna książka. Prtenjača spogląda na Chorwację nie tylko z perspektywy wysokiego wzgórza, ale przede wszystkim pokazuje nam kawałek prawdziwego świata. Owszem, jest to rakija, zapach morza i lasu, ale daleko temu wszystkiemu do turystycznej pocztówki. Raczej każe nam się zastanowić nad tym, co tracimy – nie tylko w pędzie życia wielkiego miasta, ale również pobieżnego podróżowania”. Cały tekst dostępny jest >>tutaj Książkę można przeczytać w ramach abonamentu Legimi.
Na blogu “Zaczarowane strony” przeczytać można recenzję „Wzgórza”: “To opowieść kontrastów o mężczyźnie, który postanowił uciec od życia i pracy, które coraz częściej wydawały mu się pozbawione sensu i budziły wstręt, w której wakacyjna lekkość bytu zderza się z mrokiem zakamarków ludzkiej duszy. Zafascynował mnie jak pisarz zestawił ze sobą gorące, letnie dni z nostalgiczno-depresyjnym nastrojem głównego bohatera – nadało to powieści swoistej ciężkości. ‘Wzgórze’ przypominało mi z powodu zastosowania takiej dysharmonii momentami ‘Piknik pod wiszącą skałą’ Joan Lindsay – oba utwory emanują podobną atmosferą, która wynika z zestawienia ze sobą pozornej sielanki z mrokiem i narastającym niepokojem. Powieść Prtenjača ma również swoje drugie dno, to utwór przepełniony psychologiczną głębią i symboliką, które odnoszą się do zagadnień życia i śmierci, sensu życia, wpływu człowieka na otaczający go świat oraz ludzi, poruszona została również kwestia problemów, z którymi musi się on mierzyć. Utwór chorwackiego pisarza to wartościowa pozycja, którą polecam w szczególności czytelnikom poszukujących w literaturze czegoś więcej niż jedynie atrakcyjna fabuła”. Cała recenzja dostępna >>>TUTAJ
“W tej chwili jest katastrofalna sytuacja, bo zostaliśmy pogrążeni w cywilizacji opartej na wiedzy, technologii. Racjonalizm, konstrukcja stały się idolem. My to czcimy. W związku z tym, gdy bierzemy do ręki literaturę faktu, to traktujemy ją jak Pismo Święte. A literatura piękna, przez nowych mędrców zwana fikcjonalną, traktowana jest jak bajdy. Literatura faktu czytana jest przez ludzi, którym amputowano to wszystko, co może dać im literatura piękna i jej rozumienie, wniknięcie w intencje choćby Tomasza Manna, Márqueza, Schulza. Literaturę faktu czyta się dziś trochę jak pierwszą stronę pisma ‘Fakt’. Przez niedowład czytelnictwa literatura piękna jest źle czytana” – mówi Piotr Wojciechowski w rozmowie z Pawłem Dunin-Wąsowiczem dla Dwutygodnika. “Spotykając Ukraińców w tramwajach, w porze, gdy masowo wracają ze swoich prac, o godzinie 20–21, mam wrażenie, że prowadzą życie wsobne, mieszkają na dalszych blokowiskach jak Tarchomin. A pana bohaterowie to są kręgi starointeligenckie, a nie słoiki, pracownicy korporacji” – zwraca uwagę Dunin-Wąsowicz. A Piotr Wojciechowski odpowiada: “Ja tej metropolii nie lubię i nie muszę o niej pisać. Nie jestem autorem literatury faktu. W „Przebierańcach i przechodniach” opisałem Warszawę, którą akceptuję i którą lubię. Dwa lata mieszkałem na Pradze przy ulicy Wileńskiej, a właściwie Ciemno-Wileńskiej, bo miała odcinek dobrze oświetlony i źle…
Piotr Wojciechowski otrzymał Nagrodę m.st. Warszawy w kategorii Warszawski Twórca! Jego najnowsza książka – “Przebierańcy i przechodnie. Opowiadania warszawskie” ukazała się nakładem Biblioteki Słów. Laudacja Janusza Drzewuckiego, przewodniczącego jury, na cześć laureata: “Urodził się w Poznaniu, maturę zdał w Lublinie, na studia (geologiczne) najpierw pojechał do Wrocławia, a potem (reżyserskie) do Łodzi, w roku 1964 zadebiutował jako autor sztuki Powrót komety Halleya wystawionej przez studencki teatr w Krakowie. A jednak całe jego pisarskie życie związane jest z Warszawą. Tutaj studiował dziennikarstwo, tutaj w roku 1967 wydał pierwszą książkę – powieść Kamienne pszczoły, zapewne nieprzypadkowo entuzjastycznie przyjętą przez Jarosława Iwaszkiewicza. Podobnie jak Iwaszkiewicz, Piotr Wojciechowski uprawia zarówno sztukę powieści, jak i sztukę opowiadania. Już jego wczesne powieści takie, jak Czaszka w czaszce i Wysokie pokoje oraz tom opowiadań Ulewa, kometa i świński targ spotkały się z gremialnym wręcz uznaniem krytyki, która doceniła epicki talent pisarza, jego narracyjne mistrzostwo, finezję z jaką skonstruował własny – jedyny w swoim rodzaju – świat: z rzeczywistości i wyobraźni, z historii i ze współczesności, tyleż przyjazny, co niebezpieczny. Jak na prozaika nawiązującego do najlepszych tradycji polskiej prozy przystało, Wojciechowski co kilka lat zabierał nas w literacką podróż, w trakcie której poznawaliśmy kolejne zakątki wykreowanego przez niego…
W audycji “Posłowie” Łukasz Orbitowski i Piotr Gociek dyskutowali o książce Oto Horvata “Sabo się zatrzymał” w przekładzie Miłosza Waligórskiego. Łukasz Orbitowski określił książkę jako nieoczywistą powieść non-fiction, raport z cierpienia, opowieść-pożegnanie bardzo bliskiej osoby. Piotr Gociek docenił nasze wydawnictwo: „Biblioteka Słów specjalizuje się w nieoczywistych, bardziej artystycznych tytułach z nieoczywistych kierunków językowych” https://www.polskieradio24.pl/130/8168/Artykul/2485484,Poslowie-O-Alchemii-slowa-Jana-Parandowskiego?fbclid=IwAR0le7AcGqN9t4o9xpni500ETDSNh7NKNfcKhNYY2p7yBBLQznviJky-MBM